niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Shane'a c.d. Feitana

Kręciłem się po mieście nie mając niczego konkretnego do roboty. Chihayę znowu gdzieś poniosło, kumple ze szkoły mieli własne plany, więc zostałem sam. W sumie może to i lepiej. Miałem chwile by pomyśleć. Tylko o czym? Głośno wypuściłem powietrze ustami i spojrzałem w niebo. Jednak szybko spuściłem głowę, kiedy do moich oczu wpadły krople deszczu. No tak, zapomniałem, że pada. Poprawiłem kaptur i ruszyłem pustą ulicą w stronę lasu. Nagle stanąłem widząc na środku drogi chłopaka. Wydawało mi się, że go znam, więc przez chwilę mu się przyglądałem. Nagle przybrał postać człowieka i podszedł do mnie. Więc to było bóstwo.
- Doberek, chodź bardziej by pasowało powiedzieć dobry wieczór. Co pana nosi w nocy na dworze? Wypadałoby spać, chyba, że cierpisz na bezsenność. Jak mi przykro, może przejdziemy się razem coś zjeść. Wiesz trochę jestem głodny.
Kiedy to powiedział od razu go poznałem. Feitan, bóstwo Lasu. Zastanawiało mnie dlaczego zwraca się do mnie "pan". I dlaczego wspomniał o bezsenności. Nagle uprzytomniłem sobie, że wypadałoby mu odpowiedzieć. Skinąłem głową.
-Tak, masz rację. Też jestem głodny-chyba skłamałem, nie wiem. Ruszyliśmy w stronę centrum miasta, gdzie było najwięcej restauracji-A tak jakoś się szwendałem..-mruknąłem wzruszając ramionami.-A ciebie głód zagonił do miasta?-zaśmiałem się patrząc na wystawy mijanych sklepów. Przeważnie były to sklepy z ubraniami, rzadziej spożywcze, a innych ze świecą szukać.
-Między innymi-odpowiedział wymijająco. Zerknąłem na niego. Znałem ten sposób odpowiadania bardzo dobrze. Nagle stanąłem przed jedną z droższych restauracji. Może i było trochę drożej, ale przynajmniej miałem pewność, że się nie zatrujemy. Fei również się zatrzymał i najpierw spojrzał na mnie, a następnie na banner restauracji.
-Nie mam na tyle pieniędzy-powiedział pokazując puste kieszenie. Wzruszyłem ramionami.
-Trudno się mówi. Najwyżej ja zapłacę, kasy mi nie brakuje-otworzyłem drzwi do lokalu i wszedłem do środka. Wnętrze było bardzo przyjemne, grała wolna muzyka. Skierowałem się do stolika w kącie. Usiadłem i czekałem aż dołączy do mnie Feitan. Po dłuższej chwili chłopak usiadł na przeciwko mnie. Nie wyglądał na zachwyconego, ale wiedziałem, że martwi go, a przynajmniej byłem prawie pewien, ubogi stan jego funduszy. Spojrzałem na niego obojętnie.
-Nie martw się, ja za wszystko zapłacę. Możesz wybierać na co tylko masz ochotę-mruknąłem.

Fei? ;-; Wybacz, kompletny brak pomysłu :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz