piątek, 28 sierpnia 2015

Od Chihayi c.d. Charu

W ostatniej chwili skoczyłam na chłopaka. Oboje wylądowaliśmy na ziemi. Z cichym warknięciem spojrzałam na bóstwo Pokoju.
-Najwyraźniej twoje moce na niego nie działają-syknęłam i podniosłam się szybko. Stwór ryknął w naszą stronę i zamachnął się wielką ręką. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się czy walczyć, czy może jednak wybrać ucieczkę. Skoczyłam w górę i wylądowałam na łapie Crystalveursa. Wyciągnęłam z kieszeni czerwoną broń, która natychmiast przetransformowała się w kosę. Wbiłam jej ostrze w jego rękę i przecinając całą jego łapę pobiegłam po ramieniu w stronę głowy. Kiedy byłam już na ramieniu, ponownie skoczyłam w powietrze wyciągając kosę z ciała stwora. Zrobiłam obrót w powietrzu i wymierzyłam silny cios w szuje Crystalveursa. Łeb stwora najpierw zatrzymał się w bezruchu, a następnie ciężko opadł na ziemię. Po raz kolejny wybiłam się z ramienia stwora, tym razem jeszcze wyżej. Kosa przetransformowała się szybko w pistolet. Odbezpieczyłam broń i ostrzelałam ciało potwora z powietrza. Kryształ posypał się w małe kawałki, które rozsypały się na dość dużej powierzchni. Wylądowałam ciężko na łbie kryształowego stwora, która pod moim naciskiem pękła na kilkanaście części. Popatrzyłam na chłopaka mrużąc oczy.
-Gdybyś mi nie przeszkodziła to by zadziałały-odpowiedział na moje poprzednie słowa. Przewróciłam oczami.
-A potem wcale by nas nie ścigał-mruknęłam-Lepiej się zbierajmy. Nie bardzo wiem w jakim czasie się pozbiera.. I wole tego nie sprawdzać-posłałam Charli'emu znaczące spojrzenie. Schowałam broń i narzuciłam na głowę kaptur. Kiedy mijałam bóstwo Pokoju usłyszałam za sobą charakterystyczny szelest. Zerknęłam szybko w tył.
-Tak szybko..?-szepnęłam do siebie zaskoczona. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam przed siebie biegnąc najszybciej jak umiałam, z doczepionym "pakunkiem", oczywiście. Przebiegliśmy pod dwoma wielkimi wiszącymi dzwonami i gwałtownie skręciliśmy w prawo. W końcu puściłam kolegę mojego brata i wskoczyłam na jakąś deskę, która wystawała z kupy gratów nieco wyżej. Spojrzałam na niego z wysokości. Swoim wyglądem idealnie wpasowywał się w wizerunek bóstwa Pokoju. Taki nienaganny, idealny, czysty.. Skrzywiłam sie pod nosem. Nie to co noc. Noc zawsze była zła. Była brudna.. Zacisnęłam dłonie w pięści. "Chi, spokojnie. Ludzie są zbyt głupi by zrozumieć noc.. By zrozumieć Noc..".
-Dlaczego bóstwo Pokoju kręci się po strefie zagrożonej?  Czy to nie ironia losu, że ten, który żegna wszystkie spory pojawia się tam gdzie walka może najłatwiej go sięgnąć?-kucnęłam mrużąc oczy i pochyliłam się trochę bardziej w stronę Charu.

Charu? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz