piątek, 28 sierpnia 2015

Od Clarissy

 Siedziałam na brzegu Jeziora Crystalinne, przesuwając końcem mojego miecza po przejrzystej tafli wody. Wokół śpiewały ptaki, latały motyle... fatalna sceneria. Szczerze mówiąc wolałam pole bitwy, ale cóż - w tej chwili żadna wojna nie toczyła się, mój brat bliźniak postanowił wszystkie zakończyć. Dlatego ja uznałam, że wyemigruję ze świata bóstw i "poszukam guza" w ludzkim świecie. Ale tak naprawdę nie miałam pomysłu, gdzie mam iść ani co robić. Dlatego siedziałam właśnie w tym obrzydliwie pięknym miejscu, które działało na mnie - lekko mówiąc - irytująco. Drażniło mnie to. Zamiast zapachu kwiatów, wolałam czuć zapach dymu, zamiast śpiewu ptaków - szczęk zbroi. Taka się urodziłam - nie moja wina.
 W końcu wstałam i postanowiłam, że pójdę do domku nad brzegiem i spędzę tam noc - być może wtedy przyjdzie mi coś do głowy. Kopniakiem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zapaliłam światło - aczkolwiek już nadchodził zmierzch. Myślałam, że zaparzę sobie kawy - mocnej, czarnej kawy, ale ktoś kto był tu uprzednio zapomniał uzupełnić zapasy. No cóż. Zadowolę się herbatą. Bez cukru oczywiście.
 Usiadłam w bujanym fotelu i huśtając się lekko, zaczęłam rozmyślać o swoich wrogach, których kiedyś będę musiała zabić.. Te marzenia były takie piękne!
 Puk puk puk.
 Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Poczułam, że gniew we mnie wzrasta. Jak ktoś śmie zakłócać mój spokój? Zdenerwowana do granic możliwości podeszłam do wejścia. Z impetem nacisnęłam klamkę i ujrzałam... Suzushikujo. No super. Nie ma to jak bóstwo chaosu i zniszczenia oraz wojny w jednym miejscu.

Suzushikujo? Nie mam pomysłu, wybacz :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz