środa, 26 sierpnia 2015

Krótko o Nocy..

Sześcioletnia dziewczynka siedziała skulona pod kołdrą i trzęsła się cała ze strachu. W małych rączkach trzymała małą latareczkę, która zaczynała mrugać. Migała coraz szybciej, coraz dłużej panowała ciemność. Aż nagle baterie w urządzeniu wyczerpały się zupełnie i dziewczynka pogrążyła się w ciemności. Poczuła jak pod jej powiekami zbierają się mokre łzy. Ciemność. To było coś czego bała się najbardziej na świecie. Nagle usłyszała ciche skrzypienie. Skuliła się jeszcze bardziej zanosząc się gorzkim szlochem. Ktoś zdjął z niej kołdrę i przytulił silnymi ramionami. Dziewczynka otworzyła oczy i zobaczyła rękaw koszuli ojca. Rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Kwiatuszku..-powiedział rodzic łagodnym głosem-Dlaczego płaczesz?
-Boje się ciemności-powiedziała przez łzy. Trudno było ją zrozumieć, bo to co powiedziała brzmiało mniej więcej tak: "Oje zje kości". Jednak ojciec dziewczynki wiedział czego jego córka się obawia. Pogłaskał dziewczynkę po włosach i przytulił mocniej do siebie.
-Dlaczego boisz się ciemności? Nie wiesz co się w niej chowa, tak?-spytał odpychając lekko dziecko od siebie. Mała popatrzyła na niego mokrymi oczyma i skinęła głową. Otarł jej łzy z policzków.
-Każdy boi się nieznanego-mówił delikatnie-Ale ja wiem co skrywa ciemność nocy.
-Wisz..?-spytała dziewczynka już normalnym głosem. Mężczyzna skinął głową, wstał, podszedł do biurka, sięgnął po jakąś książkę i wrócił na miejsce. Otworzył dużą księgę na jednej z licznych stron. Ojciec zapalił lampkę, która stała na parapecie. Oczom dziewczynki ukazał się obrazek dość drobnej postaci z ogromnymi skrzydłami. Całość była czarno-biała, więc dziecko nie bardzo wiedziało co przedstawia rysunek. 
-Co to?-spytała ocierając ostatnie łzy. 
-To jest właśnie to co skrywa w sobie ciemność nocy..-uśmiechnął się lekko-To jest Chihaya. Słyszałaś kiedyś o niej?
-Chihaya..-zamyśliła się dziewczynka-To bóstwo Nocy, tak?
-Dokładnie, skarbie. A wiesz jaka ona jest?
-Pani mówiła, że ludzie od zawsze opisywali ją jako bezwzględną i zimną-mówiła lekko zamyślona, lecz dumna ze swojej wiedzy. Mężczyzna pokiwał ponownie głową. 
-A myślisz, że ona faktycznie taka jest?
-Chyba tak..
-Dlaczego?
-No..-zawahała się-W sumie nie wiem..
-Nie powinnaś tak sądzić.. Noc wcale nie jest okrutna, więc dlaczego bóstwo Nocy ma być? Wiesz, że są dzieci, które nie mają domu, prawda? Jak myślisz kto się nimi opiekuje w nocy?
-Chihaya..?-domyśliła się dziewczynka.
-Tak. Usypia je, dba by nic złego im się nie stało, obdarza je słodkimi snami, odpędza koszmary.. To ona czai się w ciemności. Czeka aż zaśniesz by mogła podarować ci jeden z tych cudownych snów-na koniec pocałował córkę w czoło-Więc pozwól jej to zrobić i idź spać. Nie obawiaj się już ciemności.. Wiesz już co w niej się chowa-zgasił lampkę, odłożył księgę i wyszedł z pokoju. Dziewczynka szybko ułożyła się wygodnie w pościeli i zamknęła oczy chcąc jak najszybciej zasnąć. Na jej ustach malował się delikatny uśmiech. Kiedy mężczyzna zamykał drzwi zdawało mu się, że w szybie okna ujrzał uśmiechniętą twarz bóstwa Nocy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Matka spojrzała na swojego dziewięcioletniego syna oczami pełnymi łez. Przytuliła go mocno do siebie i spytała cicho.
-Wiesz kim jest Chihaya, prawda?
-Tak, mamo. To bóstwo nocy-odpowiedział chłopczyk zdziwiony łzami matki.
-Pamiętasz, że to ona troszczy się o dzieci, które nie mają domu, prawda?-zaniosła się szlochem tak bardzo, że jej głos zniknął gdzieś w nim. Chłopczyk niewiele rozumiał z tego co się dzieje. Dlaczego jego mam płakała, skoro jeszcze przed chwilą uśmiechała się od ucha do ucha? I dlaczego wspomniała o dzieciach bez domu? Ojciec chłopczyka podszedł do nich i podniósł zapłakaną kobietę. Ukrywając wszystkie uczucia spojrzał na syna z zaciśniętymi zębami.
-Teraz ty także będziesz pod jej opieką-powiedział chłodno, odwrócił się i przyciskając do siebie matkę chłopca odszedł w stronę samochodu. Chłopczyk przyglądał im się przez chwilę z pustką w głowie. Nagle zerwał się do biegu by podążyć za rodzicami, jednak zatrzymała go lina przywiązana do kostki chłopczyka. Dzieciak runął na ziemię boleśnie uderzając podbródkiem w beton. Oczy mu się zaszkliły. Nie wiedział czy to sprawa bólu czy tego, że rodzice właśnie go porzucili..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz