piątek, 28 sierpnia 2015

Od Charu c.d. Chihayi

 Pomyślałem, że pytanie Chihayi jest bez sensu, bo przecież czym byłby pokój bez konfliktów? W ogóle by nie istniał.
 - No.. właśnie po to - odparłem wzruszając ramionami. Gdybym nie wplątywał się we wszystkie spory, jakim prawem w ogóle zwałbym się Bóstwem Pokoju? Spojrzałem na dziewczynę sceptycznie. - Żeby zapobiegać walce, kończyć konflikty... Po to, żeby szerzyć pokój, właśnie w strefach najbardziej zagrożonych... A w ogóle złaź na ziemię... Irytuje mnie to, że jesteś tak wysoko.
 - Czujesz się poniżony? - Spytała słodkim głosem Chihaya, pochylając się jeszcze bardziej w moją stronę. Usłyszałem charakterystyczny zgrzyt, który oznajmiał, że deska na której stoi przesunęła się lekko, ale zignorowałem to.
 - Nie! Ale wyglądasz jak taka... - zacząłem zastanawiać się nad właściwym słowem. Nagle przypomniały mi się słowa jakiejś pieśni, którą często śpiewali uczniowie szkoły katolickiej, która znajdowała się obok mojej. - Chwała na wysokości!
 - A Pokój na ziemi - roześmiała się Chihaya. No jasne. Mogłem sobie dośpiewać dalszy ciąg, zanim jej to zanuciłem. Ale cóż. Co się stało, to się nie odstanie, a nawet, szczerze mówiąc, śmieszyła mnie ta rozmowa.
 - Ale zabawne - mruknąłem, wymyślając jakąś ciętą ripostę. Zauważyłem, że deska dziewczyny już znacząco się przechyliła, miałem jednak nadzieję, że ta w odpowiednim momencie to zauważy. Najwyżej jej powiem... zaraz. - Żebym ci "Cicha noc" nie zaśpiewał!
 - Pokój niesie ludziom wszeeeeee - nie dokończyła, gdyż w tej chwili deska usunęła jej się spod nóg i Chihaya runęła prosto na mnie. W sumie dla niej dobrze, gdyż zamortyzowałem jej upadek, ale sam nie czułem się komfortowo.
 - Już nie jesteś na wysokości - skomentowałem, gdyż nic innego nie przyszło mi do głowy. Spojrzałem na dziewczynę i widząc jej zaskoczoną minę nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. - Trzeba było się mnie słuchać i schodzić na dół, kiedy mówiłem!

Chihaya? :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz