czwartek, 27 sierpnia 2015

Od Chihayi

Stałam w Korytarzu Zguby i odbijałam jeden z wiszących haków. Kołysząc się wydał cichy pisk. To był jedyny dźwięk, który słyszałam. Nawet mój własny oddech był tak spokojny i płytki, że nie byłam w stanie go usłyszeć. Nagle wszystko zaczęło się trząść. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy z oddali dobiegł mnie stukot kół. Z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. Postąpiłam krok w tył. Tuż przed moim nosem śmignęła wielka metalowa maszyna. Pociąg, tak dokładniej. Czekałam na ostatni wagon. Nie przepadałam za siedzeniem w środku. Było tam tak.. Inaczej niż w pozostałej części naszego świata. Chyba za bardzo przywykłam do tych "standardów". Kiedy się ocknęłam z myśli ostatni wagon już mnie minął. Zagryzłam zęby. Nie ma czas zmieniać postaci. Wybiłam się z jednej nogi i pogoniłam za pociągiem. Chwilę za nim goniłam zbliżając się nieznacznie do ostatniego wagonu. Wiedziałam, że zaraz skręci i wtedy już go nie złapię. Zrobiłam dwa większe kroki i za trzecim razem odbiłam się mocno od ziemi i w ostatniej chwili złapałam poręcz z tyłu wagonu. Maszyna gwałtownie skręciła w lewo, a ja trzymając się jedną ręką poleciałam w prawo. Odbiłam się nogami od boku wagonu i wskoczyłam na dach. Pod postacią bez skrzydeł mogłam spokojnie siedzieć w tym miejscu bez obaw, że zostanę zdmuchnięta. Zamknęłam oczy delikatnym uśmiechem żegnając wolną strefę. Zaczęłam nucić pod nosem. Ciekawe gdzie w tym momencie jest Shane. Pewnie w świecie ludzi, gdzieś na siłowni, znając jego. Zastanowiło mnie czy Mia siedzi pod drzwiami i czatuje na niego. Pewnie tak, zresztą jak zwykle. Mia była słodka, jednak.. Miała przesadnego fioła na punkcie mojego brata. Często z tego powodu była irytująca. Dziwny ryk wyrwał mnie z zamyślenia. Powoli otworzyłam oczy, ukazał mi się, jak dla mnie, za różowy krajobraz.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu źródła dziwnego dźwięku. Dość daleko po prawej stronie, między dwiema głowami lalek dostrzegłam łeb jednego z Crystalveurs'ów. Zeskoczyłam z pędzącego pociągu i wylądowałam na ziemi między jakimiś deskami. Rozpędzona zrobiłam dwa przewroty w przód i stanęłam na nogach od razu przechodząc do biegu. Im bliżej byłam stwora tym bardziej wydawało mi się, że ktoś z nim jest. Kiedy zbliżyłam się na tyle by zobaczyć potwora w pełnej okazałości spostrzegłam, że faktycznie znalazł sobie ofiarę. Chłopak o jasno fioletowych włosach stał przed stworem jakby był zaczarowany. Przewróciłam oczami i szybko pobiegłam w jego stronę. Śmignęłam koło chłopaka i łapiąc go za rękę pociągnęłam za sobą do jakiejś szczeliny między.. Tym wszystkim. Wepchnęłam go dalej, a sama stanęłam przy wyjściu.
-Mądry jesteś?-warknęłam-Zginąć chciałeś? Wiem, że kryształ jest śliczny, ale bez przesady-ironii nauczyłam się chyba od Shane'a. Minie chwila zanim kryształowy stwór zorientuje się gdzie jesteśmy. A wtedy nie będzie wyjścia. Trzeba będzie walczyć. Zmierzyłam chłopaka uważnym spojrzeniem.
-Nie wyglądasz na kogoś kto lubi walczyć..-mruknęłam raczej do siebie niż do niego.
-Pokój jest przeciwny walce-odpowiedział spokojnie. Przyjrzałam mu się jeszcze uważniej.
-Czyli, że ty...? Bóstwo Pokoju..?

Charu? xD Koniec beznadziejny xc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz