sobota, 17 października 2015

Od Charu c.d. Chihayi

 To wszystko wydawało mi się... dziwne. Czy naprawdę oni zostawiliby nas w celi, z której można uciec? Przecież to mijało się z celem.
 - Chihaya, to jest za proste - powiedziałem do dziewczyny, zastanawiając się, jak to wszystko zrozumieć. Wiedziałem, że musimy się stąd wydostać - mimo iż w tej chwili nie czułem się tragicznie, miałem świadomość, że długo nie pociągnę z raną postrzałową.
 - Co? - Zdziwiło się Bóstwo Nocy. Czasem nie mogłem zrozumieć, czemu w niektórych sytuacjach zachowywała się ona jak dziecko. Umiała walczyć niemalże jak Clarissa, ale była stanowczo zbyt naiwna jak na tak poważne bóstwo.
 - Jajco! - Westchnąłem. Znowu muszę jej wszystko wytłumaczyć. I tak pewnie dostanę od niej ochrzan, że nie traktuję jej poważnie, albo że się wywyższam, bo jestem starszy. Nie moja wina, że mam trochę więcej doświadczenia w takich sprawach... - Myślisz, że to naprawdę może być takie łatwe?
 - Czyli, że mamy tutaj gnić, aż oni nas zabiją, tak? - Warknęła wściekła Chihaya. Wiedziałem, że ona szybko nie ustąpi...

Chihaya? Wybacz, muszę znowu wskoczyć na właściwe tory :p

piątek, 16 października 2015

Od Chihayi c.d. Charu

Patrzyłam na niego w milczeniu. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam nawet co myśleć o tym wszystkim. To była chyba pierwsza taka sytuacja, w której czułam się zupełnie bezradna. Pokręciłam głową i wbiłam wzrok w posadzkę. Co miałam zrobić? Nic nie mogłam. Jedyne wyjście jakie widziałam to oddać moc Niszczycielom. Ale na to Charu nigdy by się nie zgodził. Poza tym byłam pewna, że gdybym zrzekła się mocy, to na koniec i tak oboje byśmy zginęli. Nagle moim oczom ukazała się strużka krwi płynąca od chłopaka. Natychmiast podniosłam się do pionu. Trzeba w końcu jakoś zatamować to krewienie, bo jeśli nie... To kiepsko to widzę. Przybrałam postać bez skrzydeł i zdjęłam bluzę, która robiła za płaszcz. Podeszłam do Charu, szybko i sprawnie obwiązałam mu ją wokół klatki piersiowej, tak by materiał choć trochę tamował wypływ krwi.
-Nie potrzebne mi to..-mruknął Charu, który do tej pory milczał. Spojrzałam na niego zła mrużąc oczy.
-Nie da ci się wykrwawić, nawet o tym nie myśl-warknęłam. Stanęłam na prostych nogach i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na pierwszy rzut oka nie było stąd żadnego wyjścia, poza drzwiami. Jednak od czego są ciemne zakamarki w lochach? Podeszłam do najbardziej zaciemnionego kąta i dotknęłam ściany. A raczej jej nie dotknęłam, bo jej tam nie było. Zerknęłam na Charlie'go i uśmiechnęłam się delikatnie. Podeszłam do niego i wystawiłam dłoń.
-Zmywamy się?


Charu? Zero pomysłu. Musze się znowu wbić w "rytm"

sobota, 3 października 2015

Przerwa

Wybaczcie, lecz muszę sobie zrobić kilkudniową przerwę. Poukładać wszystko, ogarnąć się, pozbierać, uspokoić. Po prostu uporządkować wszystkie sprawy, które na co dzień nie dają mi spokoju. Poczekać na powrót weny, bo i z tym kiepsko ostatnio u mnie. Także ja na klika dni znikam, a wszystko powierzam Esmeraldzie, która da sobie radę na pewno :) i tak nic się nie dzieje xd

Pozdrawiam, Chihaya