piątek, 28 sierpnia 2015

Od Charu c.d. Chihayi

Spoglądałem jeszcze przez chwilę na Chihayę, a następnie odwróciłem wzrok w stronę okna. Zobaczyłem, że dziewczyna ukradkiem zerka na mnie.
 - Nic - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Za oknem migały różne krajobrazy, większość z nich znałem - jako Bóstwo Pokoju, szczerze mówiąc, byłem wszędzie, gdyż na każdym skrawku Ziemi wybuchł kiedyś jakieś konflikt.
 - To czemu się na mnie tak patrzyłeś? - Zapytała, a ja znowu na nią spojrzałem. Dalej rozmasowywała obolałe ramię. Nie była tak silna jak Clarissa - dla niej wskoczenie do pociągu to byłaby pestka.
 - A do czego służą oczy? - Uśmiechnąłem się krzywo. Nie rozumiałem, dlaczego ona jest tak buntowniczo nastawiona do świata... Inaczej wyobrażałem sobie Bóstwo Nocy. Myślałem, że jest bardziej... spokojna. W końcu Noc to piękna pora dnia.
- Och, okropny jesteś - westchnęła dziewczyna. Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu, słuchać było tylko tętent kół pociągu.  Pomyślałem, że teraz powinienem być gdzie indziej, gdzieś gdzie toczy się wojna, ale jakoś nie chciało mi się opuszczać mojej towarzyszki - w końcu dopiero co ją poznałem.
 - A ty ciągle musisz stawiać się w skrajnie niebezpiecznych sytuacjach? - Zwróciłem się do Chihayi. Nie odpowiadała przez chwilę, jechała nadal z wzrokiem wpatrzonym gdzieś w dal. Już myślałem, że mnie nie usłyszała.
 - To nie są niebezpieczne sytuacje - zmarszczyła czoło i w końcu spojrzała na mnie. Przybliżyła się do stolika, który nas dzielił, po czym oparła łokcie na stole i podparła dłońmi głowę. Wyglądała w tej chwili na bardzo zmęczoną. - Gdybyś przeżył to, co ja...
 - Uwierz mi, przeżyłem o wiele więcej - odparowałem, myśląc o tych wszystkich wojnach, o stosach trupów, które musiałem widzieć, o kulach i granatach świszczących mi nad głową... Tego nie da się opisać. - W końcu kto dłużej żyje na tym świecie, hę?
 - Oj tam - Chihaya machnęła ręką i uśmiechnęła się. Widać powrócił jej dobry humor... hm, jeśli kiedykolwiek go miała. Odkąd ją poznałem nie była zbytnio miła. Ale cóż, można się przyzwyczaić. Tak to już jest z dziewczynami. - Nie jesteś znowu o tyle starszy...
 - Tak, tylko około cztery tysiące lat - zaśmiałem się, a w tym momencie pociąg zaczął nagle zwalniać.

Chihaya? Pustka w głowie. Wybacz :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz