To wszystko wydawało mi się... dziwne. Czy naprawdę oni zostawiliby nas w celi, z której można uciec? Przecież to mijało się z celem.
- Chihaya, to jest za proste - powiedziałem do dziewczyny, zastanawiając się, jak to wszystko zrozumieć. Wiedziałem, że musimy się stąd wydostać - mimo iż w tej chwili nie czułem się tragicznie, miałem świadomość, że długo nie pociągnę z raną postrzałową.
- Co? - Zdziwiło się Bóstwo Nocy. Czasem nie mogłem zrozumieć, czemu w niektórych sytuacjach zachowywała się ona jak dziecko. Umiała walczyć niemalże jak Clarissa, ale była stanowczo zbyt naiwna jak na tak poważne bóstwo.
- Jajco! - Westchnąłem. Znowu muszę jej wszystko wytłumaczyć. I tak pewnie dostanę od niej ochrzan, że nie traktuję jej poważnie, albo że się wywyższam, bo jestem starszy. Nie moja wina, że mam trochę więcej doświadczenia w takich sprawach... - Myślisz, że to naprawdę może być takie łatwe?
- Czyli, że mamy tutaj gnić, aż oni nas zabiją, tak? - Warknęła wściekła Chihaya. Wiedziałem, że ona szybko nie ustąpi...
Chihaya? Wybacz, muszę znowu wskoczyć na właściwe tory :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz