sobota, 5 września 2015

Od Charu c.d. Chihayi

Nie mogłem w to uwierzyć. Czy... czy Chihaya właśnie mnie pocałowała? Przecież... nie. Ale nie to w tej chwili było najważniejsze, lecz obietnica, którą na mnie wymusiła. Jak mogła w ogóle prosić mnie o coś takiego?
 Objąłem ją i przyciągnąłem do siebie.
 - Nigdy na to nie pozwolę, słyszysz? - Powiedziałem, cały czas ją przytulając. Przez ten krótki okres czasu, bardzo się do niej przywiązałem, zbliżyliśmy się do siebie, jak niby teraz mógłbym ją stracić? Nie, w żadnym wypadku. Nawet jeśli sam miałbym zginąć.
 - Przecież obiecałeś - przypomniała mi dziewczyna, opierając głowę na moim ramieniu. Zastanawiałem się czy to trucizna ją tak zmieniała, czy naprawdę nie byłem jej obojętny... Miałem nadzieję na to drugie.
 - Cofam wszystkie moje obietnice - odparłem. Gdybym wiedział o co jej chodzi, to nigdy w życiu bym się na to nie zgodził. Ona chyba była całkiem szalona, skoro sądziła, że pozwoliłbym na coś takiego. Prędzej przestanę być Bóstwem Pokoju i zabiję tych, którzy nas tutaj uwięzili.
 - Nie możesz! - Zaprotestowała Chihaya, odsuwając się i patrząc na mnie z wyrzutem. Zauważyłem, że w jej oczach pojawiły się łzy. Pociągnęła smutno nosem, a ja znowu ją objąłem i pocałowałem w czubek głowy.
 - Mogę - stwierdziłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, szukając czegoś, co mogłoby nam pomóc w wydostaniu się z tego okropnego miejsca. Metalowe rurki,  łomy i inne tego typu rzeczy nie wchodziły w grę - i tak bym nikomu tym nie przyłożył. A Chihaya raczej w tym stanie nie nadawała się do walki. - Idziemy stąd.
 - Co? O czym ty mówisz? - Zdziwiła się patrząc jak podchodzę do drzwi. Uchyliłem je lekko, by się zorientować, czy ktoś nie kręci się po korytarzu. Może przy odrobinie szczęścia uda nam się dotrzeć do wyjścia? Przecież to w końcu my jesteśmy bóstwami, a tamci tylko ludźmi... tak przynajmniej mi się wydaje.
 - Nigdy nie pozwolę ci umrzeć - powiedziałem łapiąc ją za rękę i przyciągając do siebie. Wiedziałem, że teraz biorę za nią odpowiedzialność i muszę się nią zająć, przynajmniej do czasu, kiedy nie znajdziemy odtrutki. A co będzie potem, zobaczymy. - Jasne?

Chihaya? :p Tak bardzo poważnie xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz