wtorek, 1 września 2015

Od Charu c.d. Chihayi

 Stałem przez chwilę oszołomiony i patrzyłem za odchodzącą Chihayą. No cóż, czyli jednak się rozdzielamy. Zdziwiło mnie jednak to, że mi podziękowała. I do tego ten całus w policzek... To nie było do niej podobne.
 Już miałem odejść, gdy nagle usłyszałem krzyk Bóstwa Nocy. Stanąłem jak wryty, po czym pobiegłem w stronę, gdzie oddaliła się dziewczyna.
Ujrzałem przerażający widok. Chihayę trzymał jeden z Crystalveursów. Nie miała szans - gdyby ją puścił pewnie by go pokonała, ale w tej sytuacji... Musiałem coś wymyślić i to szybko, żeby ją ratować.
 - Zostaw ją! - Zawołałem podbiegając do kryształowego potwora. Stanąłem przed nim i spojrzałem mu w ślepia, starając się przesłać do jego głowy pozytywne emocje. Teraz jedynie zależało mi na tym, by uwolnić moją koleżankę.
 - Co ty tu robisz?! - Pisnęła przerażona Chihaya. Zaczęła się wykręcać, co zaowocowało tylko tym, że Crystalveurs ścisnął ją jeszcze mocniej. Bałem się, że zaraz połamie jej wszystkie kości, czego raczej by nie przeżyła... - Uciekaj!
 - Uspokój się - powiedziałem do dziewczyny, nie przerywając kontaktu wzrokowego z potworem. Sam byłem nieźle wystraszony, ale musiałem jakoś zapanować nad emocjami, żeby nie rozjuszyć jeszcze przeciwnika. - Puść ją. Chcesz ją puścić. Między nami jest zgoda, pokój.
 Powtarzałem tak chyba przez minutę, aż w końcu Crystalveurs rozluźnił uścisk i wypuścił Chihayę. Dziewczyna upadła na ziemię, ale natychmiast się pozbierała i podbiegła do mnie, łapiąc mnie za ramię.
 - Chodź, uciekamy! - Zawołała ciągnąc mnie za rękę, ale ja nie mogłem się ruszyć, gdyż wiedziałem, że jeśli odwrócę się od kryształowego potwora, moja moc przestanie działać, on natychmiast nas zaatakuje. A nie chciałem by moja towarzyszka znowu walczyła - tym bardziej po tym, jak czuła się ostatnimi czasy. Jeśli znowu zabraknie jej tchu?
 - Nie, ty uciekaj - odparłem.

Chihaya? Przepraszam :( Nie wyszło mi, ale to przez szkołę ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz